Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

77 lat temu ruszyła ofensywa. Tak zdobyto Lubuskie. Wówczas rozegrało się wiele dramatów, niektóre miasta legły w gruzach

oprac. Dariusz Chajewski
Tak wyglądały lubuskie miasta w 1945. Czy jesteś w stanie je rozpoznać...
Tak wyglądały lubuskie miasta w 1945. Czy jesteś w stanie je rozpoznać... Eugeniusz Kitzmann/Instytut Zachodni/lwkz
Najbardziej zniszczonym w wyniku II wojny światowej miastem w Lubuskiem był Kostrzyn nad Odrą. Według "Miasta Ziemi Lubuskiej w obliczu II wojny światowej" straty miasta szacowane są na 90 - 95 proc. zabudowy. Operacja wiślańsko-odrzańska prowadzona była od 12 stycznia 1945 roku i ruszyła z linii Wisły. Zakończyła się w marcu. 26 stycznia 1945 r. pierwsze wydzielone oddziały 1. Frontu Białoruskiego dotarły na przedpola Ziemi Lubuskiej.

Ofensywa styczniowa to były raptem trzy tygodnie II wojny światowej. Ale jak podkreślał kilka lat temu w rozmowie z "GL" historyk Andrzej Toczewski, jedne z kluczowych.
W 1944 roku marsz Armii Czerwonej zatrzymał się na linii Wisły.

Stalin chciał jednak jak najszybciej ruszyć na zachód, aby być głównym zwycięzcą. Zapewnić mu to mogło tylko zdobycie Berlina i dlatego wyznaczył swoim dowódcom ambitny cel - czerwone sztandary miały powiewać nad stolicą III Rzeszy już w lutym 1945 roku.

Przeprowadzono nawet grę strategiczną pokazującą sposób osiągnięcia sukcesu. Do roli tego, kto teorię przekuje w praktykę, wyznaczył Gieorgija Żukowa, który bardzo zaimponował Stalinowi, nie godząc się wcześniej na odstąpienie od obrony Moskwy.
To nie była armia, to była nawałnica. Sam 1. Front Białoruski to około 1,2 mln żołnierzy. W jego składzie były m.in. dwie armie pancerne wyposażone w najlepszy sprzęt, mające najlepiej wyszkolonych żołnierzy, a nawet wyższe racje żywnościowe. Mając naprzeciwko siebie zdemoralizowaną ostatnimi klęskami, przetrzebioną armię Hitlera radzieccy dowódcy nie zakładali jakiegoś specjalnego oporu i przeszkód na swojej drodze.

Polecamy wideo: Pod Rzepinem znaleziono historyczną broń

To była nawałnica

Niemcy czekali, chociaż nie mieli specjalnie czego przeciwstawić tej nawałnicy. Mieli siedem ufortyfikowanych linii obrony i twierdze. Tylko na Środkowym Nadodrzu były to Frankfurt nad Odrą, Głogów, Gubin i oczywiście Kostrzyn. Niemcy byli teoretycznie przygotowani, gdyż już w okresie międzywojennym, gdy zakładali konflikt militarny z Francją, liczyli się z tym, że Polska, jako tradycyjny sojusznik Paryża, ruszy Francuzom w sukurs. Z kolei twierdze to był system, który nie sprawdził się już w I wojnie światowej, ale tym razem Niemcy próbowali włączyć je w linie obrony. Nie do końca im się udało.

Z jednej strony na przykład Międzyrzecki Rejon Umocniony nie został skończony. Z drugiej szykowano do jego obsadzenia dwie specjalne jednostki forteczne, ale ostatecznie w styczniu znalazła się tutaj zbieranina z bojownikami tzw. Volkssturmu na czele.

Na dodatek Rosjanie zastosowali rozmaite fortele, aby przekonać Niemców, że zamierzają skierować główne uderzenie na północ. Tymczasem, dysponując ogromną przewagą, także w wojskach pancernych i lotnictwie, ruszyli prosto na zachód.
Może nie do końca. Jednak w założeniu operowali niewielkimi grupami uderzeniowymi, na których czele stali młodzi, ambitni i żądni sukcesów dowódcy. Jak chociażby 26-letni Aleksiej Karabanow, który przełamał MRU, czy Josif Gusakowski. Parli do przodu. Gdy napotykali na gniazdo silniejszego oporu, izolowali je niewielkimi siłami i pędzili dalej. Nie licząc się ze stratami. Ze stuosobowego oddziału, który wyruszył do walki w 1941 roku, ilu ludzi doszło do Berlina? Jeden. Stąd także te niesamowite ilości grobów żołnierzy radzieckich na naszym terenie. Nie oglądali się ani za siebie, ani na ginących towarzyszy.

Nie zdążyli uciec

W wielu miejscach wdzierali się daleko w terytorium Niemiec, po czym w kotłach zamykali niemieckie jednostki i ludność cywilną. Stąd też straty po drugiej stronie, tragiczne historie ludności cywilnej, która, zaskoczona tym tempem, nie mogła uciec na zachód. Sowietów gnał też strach. Gdy w okolicy Sulęcina jednostka pancerna zatrzymała się z braku paliwa, przyjechała specjalna komisja, sprawdziła baki i... rozstrzelano dowódcę. Nie był wystarczająco zdecydowany.

2 lutego Rosjanie dotarli do linii Odry. 5. Armia Pancerna i 8 Armia Gwardii wyszły na Kostrzyn, zdobyto nawet przyczółki na lewym brzegu rzeki. Od tego dnia aż do 16 maja trwała tzw. pauza operacyjna. Oczywiście trwały walki o twierdze w Gubinie i Kostrzynie, kilka tygodni bronił się Głogów, ale w ciągu miesiąca wkraczano do kolejnych miast.

Przeczytaj też:

Tam, gdzie napotykano opór, miasta płaciły wysoką cenę. Nie bawiono się w konwenanse, ale zasypywano gradem pocisków artyleryjskich. Ale nawet Zielona Góra, która poddała się bez jednego wystrzału, została delikatnie ostrzelana, tak, aby było wiadomo, kto tu teraz rządzi.

Tydzień po przekroczeniu Wisły przez Armię Czerwoną, 19 stycznia 1945 roku, władze niemieckie wydały zarządzenie o ewakuacji terenów położonych na wschód od Odry, wywołując masową ucieczkę niemieckiej ludności tych ziem na zachód. Jednocześnie Armia Czerwona zajmowała stopniowo wschodnie tereny III Rzeszy. Od 10 lutego 1945 roku nacierające zgrupowania I frontu Ukraińskiego przeszły do szybkiego pościgu za wojskami niemieckimi. Celem było jak najszybsze sforsowanie Bobru i Kwisy, aby uniemożliwić Niemcom zorganizowanie kolejnej linii obrony. Wiosenne roztopy uniemożliwiały prowadzenie natarcia szerokim frontem w terenie lesisto-bagnistym, stąd prowadzono je wzdłuż dróg i szos. Taktyka atakujących polegała na tym, aby nie odrywać się od ściganego i na „plecach”... wroga wdzierano się do kolejnych miejscowości...

Przeklęta Germania..

.
Takie określenie znalazło się w sowieckim propagandowym filmie. Obrazki były z Międzyrzecza. Stąd ze styczniem i lutym 1945 z lubusko-wielkopolskim pograniczem wiąże się wiele historii. Wiele tragicznych. I dopiero od niedawna szerzej mówimy i piszemy o tej stronie „wyzwalania” Środkowego Nadodrza.

Dantejskie sceny rozegrały się 28 stycznia 1945 r. koło wsi Policko, gdzie radzieccy żołnierze zmasakrowali uciekających żołnierzy i cywili. Niemcy wycofywali się z Pszczewa. To było pierwsze niemieckie miasteczko na drodze do Berlina. Miejscowi Niemcy odparli dwa szturmy, jednak wieczorem - po przełamaniu przez Rosjan obrony w okolicach Borowego Młyna - zapadła decyzja o ewakuacji. Kolumna cywili przemieszana z volkssturmem i żołnierzami Wehrmachtu ruszyła do Międzyrzeczu. Po kilku kilometrach została jednak otoczona i rozbita przez Rosjan. Do dziś w lasach między Polickiem i Borowym Młynem można natrafić na ludzkie szczątki, resztki uzbrojenia i niewypały... Zresztą takich historii Jest więcej. Podła Góra, Radoszyn...

Kilka lat temu temu na cmentarzu w podkargowskim Karszynie pochowano szczątki trzynastu osób, Niemców i Polaka zabitych w tej wsi 29 stycznia 1945 roku przez pijanego rosyjskiego żołnierza.

Mirosława Dymalska, bratanica Władysława Dymalskiego, Polaka, który wówczas zginął opowiada: - Wujka zastrzelił ten żołnierz jako pierwszego, gdyż starał się bronić swojego niemieckiego pracodawcę i sąsiadów - opowiada.
Do końca 1945 roku na Ziemi Lubuskiej osiedliło się 227.061 polskich osadników, w tym 145.958 na wsi i 81.103 w miastach. Spośród osiedlonych 110.338 osób pochodziło z województw zagarniętych po wojnie przez ZSRR, zaś pozostali to osadnicy z tzw. ziem dawnych, głównie z województw poznańskiego, rzeszowskiego, krakowskiego, kieleckiego, łódzkiego i warszawskiego.

Tragedia goniła tragedię

Klein Kirschbaum (dzisiejszy Trześniów), Gross Gandern (Gądków Wielki), Goeritz (Górzyca), Wildenhagen (Lubin)... Niewielkie wioski leżące dziś w woj. lubuskim. Gdy zimą 1945 roku zbliżają się tam Rosjanie, wśród niemieckich kobiet wybucha panika. - Pamiętam, jak Ida Valentin biegnie i przeraźliwie krzyczy, że już nadchodzą - opowiadała 79-letnia Adelheid Nagel z Frankfurtu nad Odrą. - Że lepiej umrzeć niż spotkać ich na swojej drodze. No to jedne kobiety wieszają swoje dzieci i siebie, inne podcinają gardła albo idą nad jezioro i się topią. Nikt nie wie dokładnie, ile osób zginęło w nocy z 31 stycznia na 1 lutego w Wildenhagen. Próbowałam kiedyś policzyć. Wyszło mi, że sześćdziesiąt, ale niektórzy mówią nawet o stu - mówi Adelheid Nagel.
Stawka większa niż życie

Mamy także historię szpiegowską. 17 lutego zakończyła działalność w okolicy Nowogrodu, Lubska i Gubina Grupa „Wisła”.

Pięciosobowy zespół polskich zwiadowcó w 1945 roku został zrzucony na spadochronach w okolicy wsi Strużka. Ich zadaniem była obserwacja ruchów wojsk niemieckich oraz znajdujących się w okolicy obiektów o znaczeniu militarnym. Codziennie przez radiostację przekazywali meldunki - w ciągu trzech tygodni nadali 23 meldunki.

8 lutego, siedem kilometrów od Lubska, wysadzili w powietrze zmierzający na wschód transport wojskowy. Wykrycie przez grupę transportów jednostek pancernych z frontu w Ardenach w rejon Gubina był powodem przesłania od dowództwa radzieckiego specjalnego podziękowania... 17 lutego grupa zetknęła się z Armią Czerwoną i jej członkowie niemal przypłacili to życiem. Nie uwierzono, że są polskimi spadochroniarzami, ale dywersantami i postawili ich pod ścianą. Dopiero w ostatniej chwili oficer NKWD wstrzymał egzekucję...

Przedwczesna radość Żukowa

Pierwsze oddziały radzieckie dotarły w okolice Kostrzyna pod koniec stycznia. Niemcy byli zaskoczeni do tego stopnia, że 30 stycznia w głąb miasta wdarły się radzieckie czołgi. Dojechały daleko, bo w rejon obecnego ronda w centrum. Kiedy jednak Niemcy zorientowali się, że to nieprzyjaciel, wojska radzieckie wycofały się, odnosząc przy tym duże straty. Po długich walkach ostatnim bastionem oporu pozostało Stare Miasto. 12 marca, dowódca wojsk rosyjskich Giegorij Żukow popełnił duży błąd. Zaskoczeni Niemcy pozwolili wedrzeć się oddziałom niemieckim na starówkę. Po szybkim przegrupowaniu nieprzyjaciela wyparto.

Ale marszałek Żukow już odtrąbił sukces. Wysłał do Stalina depeszę, w której poinformował o zdobyciu Kostrzyna. Fakt jednak był taki, że padło dopiero Nowe Miasto, twierdza broniła się dalej, a Żukow był przekonany, że jej dowódca nie żyje. Na wieść o zdobyciu Kostrzyna na Placu Czerwonym w Moskwie zapanowała radność.

Stalin wydał rozkaz, oto jego fragmenty: „Dziś 12 marca o godz. 23.00 stolica naszej Ojczyzny Moskwa w imieniu Ojczyzny salutuje bohaterskie wojska 1. Frontu Białoruskiego, które zdobyły miasto i twierdzę Kostrzyn – dwudziestoma salwami artyleryjskimi z dwustu dwudziestu czterech dział. (…).”
Tymczasem do twierdzy dotarły posiłki niemieckie z drugiego brzegu Odry. Walki o Stare Miasto rozgorzały na nowo. Marszałek Żukow był zdezorientowany. Nigdy nie odważył się sprostować informacji, wysłanej Stalinowi. Dopiero 30 marca ostatecznie zdobyto Stare Miasto.

Przymusowe lądowanie

15 marca 1945 r., 487. grupa bombowa stacjonująca w Lavenham w Anglii przygotowuje się do startu. (...) Tym razem celem jest Oranienburg - miasto na północ od Berlina. Zbombardowana ma zostać fabryka, w której przetwarzana jest ruda pierwiastka promieniotwórczego - toru.

Bombowiec, „High Tailed Lady” (Umykająca Dama) leciał w swoją 17. misję, zrzucił dwie tony bomb, ale został wielokrotnie trafiony. Pilot był ranny, na chwilę stracił przytomność, ranni byli niektórzy członkowie załogi. Ponadto samolot się palił, stracili trzeci silnik. Zrobiło się dramatycznie.

Załoga wiedziała jednak, że gdzieś niedaleko biegnie front. Zdecydowali się na przeskoczenie linii walk. Wylądowali „na brzuchu” bombowca, w nieznanym miejscu. Przenocowali koło samolotu. Na drugi dzień zdecydowali się - we dwie osoby - pójść do miasteczka, czyli Babimostu. „W pewnym momencie stanęliśmy, podnieśliśmy ręce i głośno wołaliśmy: Ya Amerikanets”. Ludzie chętnie zaopiekowali się żołnierzami. Pojawili się Rosjanie, którzy dali gościom kwatery, a przede wszystkim zoperowali rannych. Potem było kilka dni rosyjsko-amerykańskiego braterstwa broni, toasty za Stalina i Roosevelta, rywalizacja. 24 marca żołnierzy zapakowano na dwie ciężarówki, przewieziono do Łodzi, a następnego dnia do Połtawy na Ukrainie. Tam przyleciał po nich amerykański samolot...

Przeczytaj też:

Zobacz też wideo: Koszmarna historia sprzed kilkudziesięciu lat. Czy w powojennym Kostrzynie wygłodniałe szczury zaatakowały chłopca?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: 77 lat temu ruszyła ofensywa. Tak zdobyto Lubuskie. Wówczas rozegrało się wiele dramatów, niektóre miasta legły w gruzach - Gazeta Lubuska

Wróć na kostrzynnadodra.naszemiasto.pl Nasze Miasto