Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bazar przy PKiN. W latach 90. było to centrum świata. „Przyjaźnie, miłości, zdrady. Wszystko, co nas w życiu spotyka”

Piotr Wróblewski
Piotr Wróblewski
Beata na bazarze przed Pałacem Kultury pracowała prawie cztery lata (1991-1995). - Kawał fajnego czasu. Było zabawnie, kolorowo, a nawet rodzinnie, ale bywały też gorsze momenty – opowiada. Bazar, dla uwolnionej po PRL gospodarki, był powiewem wielkiego świata. Stanął u stóp Pałacu Kultury i Nauki na placu Defilad.

Przypominamy masz tekst z maja 2023

Na początku handlowano z łóżek-polówek. Następnie pojawiły się „szczęki”, czyli blaszane budki przypominające swoim wyglądem olbrzymie walizki. W 1991 roku część stoisk zastąpiły dwie ponad stumetrowe hale targowe: biało-niebieska oraz biało- czerwona. Kilka lat później powstała specjalna hala Kupieckich Domów Towarowych (KDT). Handel w tym miejscu kwitł aż do 2009 roku. Gdy KDT likwidowano, między kupcami a policją doszło do bitwy.

We wczesnych latach 90. bazar był jednym z najchętniej odwiedzanych miejsc w Warszawie. Handlowali tu nie tylko Polacy, ale także Rosjanie, którzy szukali okazji do łatwego zarobku. Było to miejsce jedyne w swoim rodzaju. Pierwowzór dzisiejszych galerii handlowych.

Spis treści

Życie na bazarze przy Pałacu Kultury. Tu w latach 90. było „centrum świata”.

Piotr Wróblewski: Młodsze osoby nie pamiętają już wielkiego bazaru pod samym Pałacem Kultury. Co kupowało się w tym miejscu?

Beata: Ciuchy, buty, biżuterię, kosmetyki, słodycze, zegarki, kasety magnetofonowe, alkohol, papierosy… Właściwie wszystko. Można powiedzieć, że Pewex wyszedł na bazar, bo wcześniej takie towary można było nabyć za dewizy tylko tam. Zainteresowanie było ogromne, bo tych rzeczy nie można było kupić w zwykłych sklepach. Na bazarze można było kupić rzeczy zupełnie wyjątkowe np. niepowtarzalne, pojedyncze sztuki odzieży. Wyobraź sobie, że jako jedyny masz nowoczesną bluzę sportową. Ludzie szukali takich perełek.

Bazar przy PKiN. W latach 90. było to centrum świata. „Przyj...

Skąd je sprowadzano?

Mieliśmy dostęp do produktów z Zachodu, więc kupcy przywozili ciuchy z Włoch i Turcji, buty i elektronikę z Niemiec. Pojawiały się znane marki, w większości podróbki, ściągane z Turcji czy Bułgarii. Alkohol i papierosy przywozili mieszkańcy krajów byłego Związku Radzieckiego.
Nie brakowało też towarów z Chin. Otworzył się także rynek dla polskich wytwórców, którzy zaczęli produkować towary na wzór tych z Zachodu.

Kto wtedy przychodził na zakupy?

Właściwie każdy. Tak jak dzisiaj chodzi się do galerii handlowej, tak wtedy przychodziło się na bazar. Ale pojawiały się też znane osoby aktorzy, dziennikarze, a nawet politycy. Gdy Józefowicz robił musical „Metro”, to na bazarze można było spotkać artystów, którzy w nim występowali np. Kasię Skrzynecką czy Kasię Groniec. One też kupowały na bazarze. Pamiętam, że Kasia Skrzynecka kupowała u mnie leginsy tzw. dzwony, na treningi.

Obroty na bazarze. Jak kręcił się biznes?

Rozumiem, że biznes się kręcił. Stoisko generowało duży obrót?

Nie było powodów do narzekania. Największe obroty były przed świętami. W grudniu często pracowaliśmy po 10 godzin dziennie, zwłaszcza kiedy przyjeżdżała nowa dostawa z ciekawymi wzorami i pożądanymi fasonami. Wtedy pracowaliśmy od rana do nocy, nawet do 22. Nie mogliśmy zamknąć stoiska, bo ciągle ktoś chciał coś kupić. Bywały takie dni, że musiałam upychać banknoty w różnych damskich miejscach, żeby je pomieścić. Bo wtedy płaciło się tylko gotówką.

Czy Bazar był bezpieczny?
- Zdarzały się też poważniejsze sytuacje najczęściej z udziałem handlarzy z za wschodniej granicy (Rosji, Kazachstanu, Armenii, Gruzji). Najczęściej to były ataki nożem lub tzw. tulipanem, czyli odpowiednio stłuczoną butelką. Bywało, że karetka zabierała poszkodowanych do szpitala - opowiada Beata. Czytelniczka

Podobnie jak teraz, wtedy też były piki sprzedażowe – przed wakacjami, przed świętami, ale były też momenty kiedy nie było zbyt dużego ruchu, najczęściej przed nową dostawą. Robiliśmy wtedy promocje i wyprzedaże, żeby nowy towar zmieścił się na wieszaki i półki.

Bazar był czynny przez cały tydzień?

Poza niedzielą. Chociaż zdarzało się, że otwieraliśmy w niedzielę, ale to pojedyncze przypadki. Przeważnie pracowało się od poniedziałku do soboty, od godziny 10 do ostatniego klienta. Zimą do 16-17. Czasem krócej, jak było bardzo zimno. A bywało nawet -25 stopni. Grzaliśmy się koksownikami. Zarządca placu wystawiał specjalne ogrzewacze. Bywało, że w ogóle nie otwieraliśmy stoiska, bo przy bardzo dużym mrozie lub podczas śnieżycy nie miało to sensu.

Kiedyś przez prawie tydzień nie otwieraliśmy, bo pogoda nie sprzyjała. Wtedy robiliśmy np. przegląd magazynu.

A jak wyglądało miejsce pracy?

To była budka, ale nie taka typu „szczęka”, tylko duża, metalowa konstrukcja z półkami, wieszakami i podłogą, ale bez żadnego zaplecza. Latem – gorąco, zimą – zimno.

A jak wyglądała przymierzalnia? Wykorzystywano słynne w tym miejscu kartony?

Mieliśmy normalną przymierzalnię, jak w sklepie, bo nasza budka była dosyć duża, obita drewnem. Na podłodze kładliśmy karton, żeby nie było morko. Ale latem był dywanik. Do tego zasłonka, światła, lustra. Przed budką drugie lustro. Wszystko było dobrze zaplanowane.

Czytelniczka

A jak wyglądało życie towarzyskie na bazarze?

Po pracy rzadko od razu wracało się do domu. Najczęściej w mniejszych lub większych grupach wychodziliśmy na piwko, na imprezy czy do słynnego już Cricolandu – wesołego miasteczka usytuowanego przy Marszałkowskiej. Latem wyjeżdżaliśmy nad wodę lub na działkę do kogoś z ekipy. Były przyjaźnie, małżeństwa, miłości, zdrady. Wszystko, co nas w życiu spotyka. Zresztą, swojego męża też poznałam na bazarze. Pracował w ochronie bazaru. Kumplowaliśmy się przez jakiś czas, a potem zostaliśmy parą. Dzisiaj jesteśmy małżeństwem z prawie trzydziestoletnim stażem.

Przestępczość w latach 90. Co działo się na bazarze?

Skoro mąż pracował w ochronie, to muszę zapytać o kradzieże. Zdarzały się?

O tak, wielokrotnie zdarzało nam się złapać złodziei.

Samemu złapać?

Niestety, to było dość powszechne zjawisko. Wiele razy złapałam młode dziewczyny, które chowały do toreb bluzki, czy spodnie i bezczelnie oszukiwały, że kupiły towar w innym miejscu.

Czytelniczka

Wzywaliście policję?

Nie, na ogół staraliśmy się to łagodnie potraktować. To często były młode, niegroźne osoby, więc nie uciekaliśmy się do ostateczności. Ale były i takie przypadki, że dziewczyna niby ogląda ciuchy, zagaduje, a dwóch jej kumpli pakuje towar do torby. W takich sytuacjach zwrócenie uwagi kończyło się pyskówką lub przepychankami, dlatego o pomoc prosiłyśmy kolegów ze stoisk obok. W czasie wzmożonego handlu na stoisku zawsze był mężczyzna do pomocy.

W latach 90. Warszawa nie była bezpiecznym miastem. Skoro biznes kwitł, to bazarem musiały interesować się gangi. Nie było problemów z przestępczością zorganizowaną?

Osobiście tego nie doświadczyłam, ale od „zadań specjalnych” była bardzo liczna ochrona. To byli młodzi, wysportowani mężczyźni, którzy mieli za zadanie interweniować w razie konieczności. Zdarzały się bójki, a także gonitwy za złodziejami po całym bazarze. To były czasy fałszowania pieniędzy i wpuszczania ich w obieg. Najłatwiej było to zrobić właśnie na bazarze. Fałszywki były częstym powodem przepychanek i bójek.

Zdarzały się też poważniejsze sytuacje najczęściej z udziałem handlarzy z za wschodniej granicy (Rosji, Kazachstanu, Armenii, Gruzji). Najczęściej to były ataki nożem lub tzw. tulipanem, czyli odpowiednio stłuczoną butelką. Bywało, że karetka zabierała poszkodowanych do szpitala.

Co, według Ciebie, było najbardziej charakterystycznym punktem bazaru?

Przede wszystkim plac przy budynkach dworca Śródmieście, gdzie były bary i można tam było zjeść, ale ja tam nie chodziłam. Wolałam Bar-Bus pod iglicą, bo tam był fajny klimat. Też można było zjeść coś ciepłego, napić się herbaty, pogadać z właścicielami. Traktowaliśmy ich jak rodzinę, więc czasem szło się do chłopaków, żeby wyżalić się, czy przytulić - jak do ojca.

To był po prostu bar w autobusie?

Tak, specjalnie przerobiony autobus z częścią kuchenną i stolikami. Dzisiaj takie cuda można spotkać na planach filmowych. Zimą chodziliśmy się ogrzać, najeść się czy po prostu pogadać. Tam toczyło się życie towarzyskie. Tam podpisałam swoją pierwszą umowę o pracę. Miło wspominam te czasy. Później autobus zmienił się w tzw. okrąglak, który do dzisiaj stoi pod iglicą. To miejsce przetrwało, a bazaru już dawno nie ma.

Jak wygląda Bazar przy PKiN?
To jedno z zapomnianych miejsc Warszawy z lat 90. Czytelniczka

Jak wyglądała praca na bazarze?

Spędziłaś w tym miejscu kilka lat. Jak pracowało się na bazarze?

Swoją przygodę z bazarem zaczęłam zaraz po szkole. To miała być tylko praca na wakacje, ale jakoś tak wyszło, że zostałam kilka lat. Na początku sprzedawałam zabawki, a dopiero potem przeszłam do stoiska z ciuchami, gdzie dostałam umowę o pracę, a to nie było zbyt często praktykowane. Wtedy większość ludzi pracowała na czarno. Miałam bardzo fajnych szefów i kolegów z pracy, dlatego nawet w trudnych chwilach mogłam liczyć na wsparcie.

Nieraz było ciężko, zwłaszcza zimą przy dużych mrozach, ale radziliśmy sobie. Ta praca dużo mnie nauczyła, dlatego bardzo dobrze wspominam ten czas. Przepracowałam tam cały okres ciąży, bo czułam się dobrze i nie było przeciwskazań do pracy. Na tydzień przed rozwiązaniem szef „wyrzucił” mnie na zwolnienie śmiejąc się, że nie chce odbierać porodu na stoisku.

Miałam tam mnóstwo znajomych. Wielu z nich po likwidacji bazaru rozpierzchło się po świecie, zmieniło miejsce zamieszkania, czasem zawód. Ale nie wszyscy. Część nadal zajmuje się handlem i czasem spotykam ludzi, z którymi wtedy pracowałam.

od 16 lat

Źródło wideo: Materiał filmowy pochodzi z platformy 35mm.online, której właścicielem i operatorem jest WFDiF.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto