Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gorzów: kradzieże, morderstwa, rozboje i napady. Po wojnie był u nas dziki zachód...

red.
Pogrzeb Franciszka Walczaka - młodego milicjanta zabitego przez sowieckich żołnierzy
Pogrzeb Franciszka Walczaka - młodego milicjanta zabitego przez sowieckich żołnierzy Archiwum Państwowe
Pilnowanie porządku w powojennym Gorzowie nie było łatwe... Brak broni, brak mundurów, brak podstawowego wyposażenia. Do tego sowieccy żołnierze, którzy popełniali ciężkie przestępstwa.

Oto opowieść o tym, jak w latach 40. w powojennym Gorzowie powstawały służby porządkowe.

To była pierwsza piątka

Pierwsza formacja pilnująca porządku powstała w powojennym Gorzowie już w lutym 1945 r. Jednak oficjalnie jednostka milicji została zawiązana 28 marca. Formacja nazywała się „Tymczasową Polską Milicją Obywatelską Polskiego Starostwa w Landzbergu”. Tworzyło ją pięć osób: Mieczysław Czerwiecki, Czesław Kosierski, Bolesław Machnikowski, Sylwester Piątkowski i Edmund Stachowiak. Jak wnika z zachowanego protokołu, wszyscy oni przyjechali do Gorzowa z Wągrowca z pierwszą grupą osadniczą zaledwie dzień wcześniej, bo 27 marca. Pierwszym komendantem został M. Czerwiecki.

Liczebność milicji szybko się zmieniała. 30 czerwca pracowało w niej już 226 ludzi, a pod koniec lipca 295 funkcjonariuszy. Choć jej wyposażenie było fatalne. Dość powiedzieć, że brakowało mundurów (niektórzy chodzili w przerobionych niemieckich strojach!), wyposażenia, pistoletów. W pewnym momencie na 199 ludzi było zaledwie 39 sztuk broni, a komendant rozkazy opatrywał pieczęcią, na której orzeł odrysowany był ze starej monety.

Potem, ciągle w 1945 r., doszły problemy kadrowe, bo nagle liczebność milicjantów zaczęła spadać. W końcu sierpnia było ich tylko 106, w październiku 105, a w grudniu zaledwie 90 osób.

Oj, naprawdę było co robić

A roboty milicjantom nie brakowało. „Pierwsze powojenne lata na ziemiach zachodnich były bardzo niespokojne. Kradzieże, rozboje i napady były codziennością dla przybywających osadników. Czas sprzyjał przestępcom, którzy czuli się bezkarni na zasiedlanych dopiero ziemiach. Wielu spośród osadników przed wyjazdem w nieznane zaopatrywało się w broń, której nie wahali się później używać” - czytamy w tekście Dariusza Rymara o początkach służby bezpieczeństwa w powojennym Gorzowie.
Ważnym elementem pracy milicjantów było pilnowanie zakładów, których wyposażenie (jakiego nie zdążyli rozkraść żołnierze radzieccy) było łakomym kąskiem dla szabrowników. Poza tym mundurowi zajmowali się nadzorowaniem porządku w mieście, rekwirowaniem broni, pilnowaniem, by Niemcy pracowali przy odgruzowywaniu Gorzowa, bronili też podgorzowskich gospodarzy przed pojedynczymi niemieckimi żołnierzami. Gorzowscy milicjanci brali również udział dwugodzinnej bitwie z Niemcami w podkłodawskim Marzęcinie. Wzięto wówczas do niewoli około 30 żołnierzy niemieckich, a wieś doszczętnie spłonęła.

Niektórzy zapłacili życiem

Zagrożeniem dla milicjantów byli także... radzieccy żołnierze. W aktach zachowały się opisy ich przestępstw i występków. Kradli, bili, napadali, zabijali, podpalali, niszczyli mienie. Czuli się bezkarni. [wytloczenie]W Bogdańcu zabili woźnicę, w Witnicy postrzelili polskiego żołnierza, w Kłodawie aresztowali sołtysa, w Lipkach Wielkich zabili Niemkę na tle rabunkowym. [/wytloczenie]

D. Rymar posiłkuje się danymi, z których wynika, że od 1 września do 31 grudnia 1945 r. prowadzono 74 sprawy o zabójstwo. W 26 z nich podejrzani byli żołnierze sowieccy. Ich ofiarą był także młody milicjant Franciszek Walczak. Został napadnięty pod koniec maja 1945 r. podczas służby w okolicach Białego Kościoła przez sowieckich żołnierzy. Podźgali go bagnetami, bo nie chciał im oddać butów. Zmarł po kilku dniach - 2 czerwca.

Oprac. na podstawie tekstu „Powstanie, organizacja i działalność organów bezpieczeństwa i służb porządkowych na terenie miasta i powiatu Gorzów Wielkopolski w latach 1945-1950” autorstwa Dariusza Rymara (Nadwarciański Rocznik Historyczno - Archiwalny nr 4 - rok 1997).

ZOBACZ TAKŻE
Lubuskie: te jeziora mają doskonale czystą wodę! Trzy z nich są całkiem blisko Gorzowa

Tak kiedyś wyglądały plaże w Gorzowie. Gdzie wypoczywano? Zobaczcie!

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Gorzów: kradzieże, morderstwa, rozboje i napady. Po wojnie był u nas dziki zachód... - Gazeta Lubuska

Wróć na gorzowwielkopolski.naszemiasto.pl Nasze Miasto