Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Górzyca: Adopcja zwierząt w tym schronisku tylko dla Niemców?

Redakcja
- Przez wszystkie lata, od kiedy prowadzimy to schronisko, nie było nawet jednego incydentu, który wskazywałby na łamanie prawa przez fundację - mówi Anna Wasielak z urzędu miasta w Kostrzynie, która odpowiedzialna jest za współpracę z Pro Animale.
- Przez wszystkie lata, od kiedy prowadzimy to schronisko, nie było nawet jednego incydentu, który wskazywałby na łamanie prawa przez fundację - mówi Anna Wasielak z urzędu miasta w Kostrzynie, która odpowiedzialna jest za współpracę z Pro Animale. Fundacja Pro Animale
- W tym schronisku za zamkniętą bramą dzieje się coś niedobrego. Tam nie można adoptować psów. Podobno mają już wirtualnych właścicieli z Niemiec - mówią ludzie. - Takie komentarze są krzywdzące. To bardzo dobre schronisko - odpierają urzędnicy i prowadząca schronisko niemiecka fundacja. A początek awanturze dała pewna suczka rasy dog...

Do schroniska w Ługach Górzyckich trafiają bezdomne psy z Kostrzyna nad Odrą oraz z gmin Górzyca i Słubice. Samorządy mają podpisaną umowę z niemiecką Fundacją Pro Animalne, która schronisko - jak wiele innych w Europie - prowadzi. Tutaj jest 130 czworonogów.

- Raz w roku prowadzona jest kontrola schroniska i zawsze wszystko jest w porządku - mówi rzeczniczka magistratu Beata Bielecka. To reakcja na falę krytyki w internecie.

Psy nie dla nas

A wszystko zaczęło się od przywiezionej do schroniska przez weterynarza suczki. Kiedy w internecie pojawił się post spekulujący, że zwierzę trafi prosto do Niemiec i krytykujący schronisko ruszyła lawina. Podstawowy zarzut dotyczył klucza, według którego odbywają się adopcje.

- Byłem tam kilka lat temu. Chciałem dać dom jakiemuś psiakowi, ale dowiedziałem się, że wszystkie zwierzęta były po zabiegach sterylizacji lub kastracji i, jak to określiła pracownica schroniska, na dniach jechały do Niemiec - opowiada Jonatan Stawarski, mieszkaniec z Nowego Lubusza. - Dziwi mnie, że nikt nie pofatygował się, aby ocenić, czy przypadkiem warunki bytowe u słubiczan, którzy chcą adoptować zwierzę, nie będą lepsze od tych w Niemczech.

Wirtualni właściciele

W Słubicach skrzyknęła się grupa mieszkańców, która za cel postawiła sobie wyjaśnienie „tajemnicy” schroniska. Jej członkowie twierdzą, że psy mają tylko wirtualnych właścicieli z Niemiec, którzy wpłacają pieniądze, oczekując w zamian tylko zdjęć pupila.

- Gdy zdecydowaliśmy się przygarnąć psa, pojechaliśmy do schroniska w Górzycy i pamiętam, że zwierząt było bardzo dużo. Jednak jeden z pracowników już na wstępie powiedział nam, że nie na żadnego psa do adopcji, bo wszystkie już mają właścicieli wirtualnych, którzy płacą za ich utrzymanie, a one pozostają tu, gdzie są - wspomina Katarzyna Borkowska ze Słubic.

- Powiedziano mi to samo, a jak spytałam czy chociaż mogę wspomóc zwierzęta przywożąc do schroniska karmę, usłyszałam, że nie, bo psy jedzą tylko włoską karmę, którą specjalnie sprowadza się z Włoch - dodaje słubiczanka Weronika Piórkowska.

Kolejny rozmówca przez dłuższy czas woził do schroniska karmę i koce. Zbierał je od mieszkańców Słubic i innych miejscowości.

- Ale, jak w odpowiedzi na moją chęć adopcji jednego psiaka, który miał około roku, usłyszałem, że jest on pod opieką fundacji z Niemiec i nie możliwości jego adopcji, to trochę zwątpiłem. W styczniu 2017 roku zawiozłem karmę i inne rzeczy po raz ostatni. Przez przypadek, zobaczyłem jaką masę tej karmy mają - mówi Wojciech ze Słubic.

O wirtualnych właścicielach mówi też słubiczanka, która twierdzi, że rozmawiała na miejscu z jednym z pracowników schroniska, kiedy pojechała ze znajomym adoptować psa.

- W schronisku funkcjonuje adopcja na odległość dla klientów niemieckich. Oni uiszczają comiesięczne opłaty na utrzymanie wybranego psa. To stały abonament, dzięki któremu otrzymują zdjęcia „pupila” - mówi kobieta (zastrzega dane osobowe).

- Dla klientów z Niemiec podstawiane są też we Frankfurcie i Berlinie autokary. Wirtualni właściciele jadą odwiedzić zwierzaki, inni jadą, by obejrzeć psy. Chodzi o to, by zainteresować jak największą grupę aby wpłacała pieniądze. Potem, takie „naznaczone” psy nie idą do adopcji, bo przecież mają już „swojego” pana. Te psy już nigdy nie opuszczą schroniska, albo je opuszczą tylko za wysoką opłatą - dodaje kobieta.

To zwykły hejt

Czyli spisek został odkryty. Ale...

- To jest hejt - zapewnia przedstawiciel Fundacji Pro Animalne Łukasz Szyszkowski. Nikt nie chce nawet wysłuchać drugiej strony. To bzdura, że mamy jakieś wirtualne adopcje. Nie ma też problemu z adopcją w Polsce.

Jak słyszymy stare czy schorowane psy, które potrzebują odpowiedniego miejsca, przewożone są do oddziału fundacji za granicę, albo trafiają do filii koło Krosna Odrzańskiego, gdzie fundacja ma nowe schronisko o lepszych warunkach. Szyszkowski twierdzi też, że nie ma problemu z tym, żeby do schroniska przychodzili wolontariusze.

Jedno jest pewne, jeśli chodzi o adopcję. Nikt nie dostanie psa od ręki.

- To nie jest tak, że „przychodzę i chcę”, albo dziecko płakało, bo od razu psa nie dostało. Tutaj obowiązują pewne zasady. Osoby, które chcą psa adoptować, muszą go dobrze poznać. Nie może być też tak, że ktoś przychodzi sobie, kiedy chce. To schronisko, w którym psy są wypuszczane z klatek. Musimy więc przed każdą wizytą kogoś z zewnątrz zabezpieczyć psy, żeby nie wydarzyło się jakieś nieszczęście - mówi Ł. Szyszkowki.

Dla dobra zwierząt

Nie można też zwierząt odwiedzać w czasie karmienia, bo psy się rozpraszają i denerwują.

- Zasady adopcji obowiązują takie same. Jak wspomniałem wcześniej wiele psów trafia od nas także do naszych schronisk w Niemczech, bo tam są o wiele lepsze warunki i łatwiej o lepsze życie dla tych psów. Rotacja jest cały czas. Mamy więc miejsce, dla nowych bezdomnych zwierząt - odpowiada Ł. Szyszkowski.

Dowiadujemy się przy okazji, że fundacja wybudowała w województwie zachodniopomorskim i lubuskim prawie 800 kojców, po to, żeby uwolnić psy z łańcuchów. Kojce minimum 30 mkw, z ocieplaną budą i specjalnym zadaszeniem trafiły do gospodarstw, w których psy trzymano na łańcuchach.

Zarzuty są dziwne

- Przez wszystkie lata, od kiedy prowadzimy to schronisko, nie było nawet jednego incydentu, który wskazywałby na łamanie prawa przez fundację - mówi Anna Wasielak z urzędu miasta w Kostrzynie, która odpowiedzialna jest za współpracę z Pro Animale. - Jeśli ktoś wie, ma dowody na to, że schronisko handluje psami w Niemczech, niech zgłosi się na policję, bo to byłoby łamanie prawa. Wpisy pod komentarzem telewizji HTS są bardzo krzywdzące dla fundacji.

A. Wasielak mówi też o wielkich wybiegach i basenie, które znajdują się dla psów w schronisku, a nawet o podgrzewanym pomieszczeniu dla psów starych i chorych.

- Owszem, psy trafiają do Niemiec, ale tylko wtedy, kiedy dla zwierzęcia tak będzie lepiej. Tam mają szanse na adopcję starsze, w Polsce ludzie szukają młodych. Fundacja robi wszystko, żeby pies trafił tam, gdzie ma większe szanse na adopcję - tłumaczy A. Wasielak. - Jestem osobiście zaangażowana we współpracę z fundacją i uważam, że to najlepsze, co mogło się przytrafić naszym zwierzakom.

Dobre zdanie na temat schroniska ma też powiatowy lekarz weterynarii, a także wójt Górzycy, która jest jednym z właścicieli schroniska.

- Schronisko funkcjonuje na bardzo wysokim poziomie - mówi wójt Robert Stolarski. - Psy mają tam świetne warunki i fantastyczną opiekę. Wiem, że żeby oddać psa do adopcji, kierownik osobiście sprawdza, czy osoby adoptujące są godne zaufania. Nawet po adopcji, przez jakiś czas kontaktuje się z tymi ludźmi i sprawdza czy wszystko jest w porządku. Nie chce dopuścić do sytuacji, w której adoptowany pies, znów trafia na ulicę. Ogólnie Fundacja Pro Animale jest bardzo mocno zaangażowana w ochronę zwierząt. Jako gmina nie mamy żadnych zastrzeżeń.

- Przeprowadzamy kontrole, co najmniej raz w roku pod kątem dobrostanu zwierząt i chorób zakaźnych - mówi powiatowy lekarz weterynarii Wiesław Sierszulski. - Osobiście jestem pod wrażeniem tego schroniska. Psy mają duży wybieg, są zadbane. Prowadzona jest też dokumentacja i rejestry psów.

Jak zapowiada przedstawiciel fundacji Łukasz Szyszkowski tworzona jest strona internetowa schroniska, z której zainteresowani dowiedzą się wszystkiego o zasadach funkcjonowania schroniska, godzinach otwarcia itd. - Może, gdy powstanie strona i ludzie będą mieli wgląd w to, co się w schronisku dzieje, zmienią swoje nastawienie i przeproszą za hejt, który obecnie jest skierowany w stronę fundacji.

Obejrzyj wideo: . Magazyn Informacyjny Gazety Lubuskiej

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kostrzynnadodra.naszemiasto.pl Nasze Miasto