Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

LUBUSKIE: Pięcioro nastolatków zginęło w wypadku. „Barierki mogły uratować im życie” [Uwaga! TVN]

Uwaga!TVN
- Mimo usilnych starań medyków życia młodych osób w wieku od 17 do 19 lat nie udało się uratować - mówił nadkom. Marcin Maludy, rzecznik lubuskich policjantów.
- Mimo usilnych starań medyków życia młodych osób w wieku od 17 do 19 lat nie udało się uratować - mówił nadkom. Marcin Maludy, rzecznik lubuskich policjantów. Lubuska Policja
8-letni Dominik i Weronika, 19-letni Wojtek, 17-letni Jakub oraz 18-letnia Kornelia – wszyscy zginęli w wypadku na drodze z Ciborza. Samochód, którym jechali, wypadł z drogi, uderzył w betonowy element mostu, po czym wpadł do rozlewiska rzeki.

Auto, w którym zginęli nastolatkowie, prowadziła 19-letnia Weronika. Dziewczyna miała prawo jazdy od dwóch miesięcy. Samochód pożyczyła od swojego chłopaka.

- Nie mam żalu do Weroniki, że jechała zbyt szybko. Natomiast czuję żal, że droga nie była przygotowana. Gdyby były tam barierki, być może mieliby szanse na przeżycie – mówi Kamil Nowaczyk, brat jednej z ofiar wypadku.

W miejscu, w którym doszło do wypadku, nie było barier ochronnych. Okoliczności tragedii bada prokuratura.

- Byłem na miejscu wypadku o 6:25. Widziałem, jak byli wyciągani i reanimowani przez policjantów i strażaków. Nie widziałem twarzy, bo mieli maski reanimacyjne, ale brata poznałem po kurtce. Dzień wcześniej byliśmy w Zielonej Górze i ją kupował. Tak, że kupił sobie kurtkę na śmierć – opowiada Jordan Walkowiak, brat ofiary.

Trzech chłopaków, którzy zginęli w wypadku, przyjaźniło się ze sobą

Mieszkali w sąsiadujących blokach. Brat 17-letniego Jakuba próbował odtworzyć noc wypadku, by ustalić, kiedy nastolatkowie mogli wpaść do jeziora.

- Moja mama dzwoniła o godz. 3 i jeszcze był sygnał w jego telefonie, o godz. 3:20 zasięgu już nie było. Mama jest na skraju wytrzymałości, bierze leki, chce być sama, ale nie może być sama. To był jej najmłodszy syn, oczko w głowie – wyznaje Adrian Gwoździński i dodaje: Wcześniej straciliśmy już dwóch braci. Jeden z nich zginął w wypadku samochodowym kilka lat temu. To będzie pogrzeb trzeciego syna naszej mamy.

Dwa miesiące temu, na tym samym odcinku drogi doszło do wypadku

Mężczyzna, który wiózł matkę do szpitala, wypadł z drogi na zakręcie. Bariery energochłonne zatrzymały auto, ale zostały doszczętnie zniszczone.

- Jechałem ok. godziny dwunastej. Myślę, że minimalnie przekroczyłem prędkość, ale nieznacznie. Było ślisko, skręcając koła nie skręciły, wyjechałem wprost na bandę, uderzyłem, odbiłem się i skasowałem samochód – relacjonuje uczestnik wypadku.

Po tamtym zdarzeniu zniszczonych barier nie naprawiono. Zerwane, leżały w wodzie. Zarządca drogi, czyli starostwo powiatowe w Świebodzinie, wiedziało o wypadku. W miejsce barierek postawiono jedynie biało-czerwone płotki.

WIDEO: Jechali do pracy, samochód wpadł do stawu. Pięć osób zginęło w Lubuskiem

źródło: TVN24/x-news
- Bariery energochłonne nie zabiły tych ludzi, choć mam wątpliwość odnośnie tego, czy nie nastąpiła opieszałość przy wymianie tych barierek. Nikt z moich ludzi nie siedział w tym aucie i nie podejmował decyzji, z jaką prędkością jechać. To wielka niesprawiedliwość, że dziś szuka się winnych wśród urzędników – mówi Zbigniew Szumski, Starosta Świebodziński.

Starosta broni się, sugerując, że auto w chwili wypadku miało przekroczoną dozwoloną prędkość, ale nie ma to jednoznacznych dowodów.

- Pieniądze na pewno nie stanowiły problemu w tej sprawie. Dla mnie ta sytuacja jest niezrozumiała. Sam załatwiłbym sprawę barierek w trzy dni. Muszę wyjaśnić, czemu tyle to trwało. Ta sprawa zostanie wyjaśniona – dodaje Zbigniew Szumski.

Sprawę bada prokuratura. Według wstępnych ustaleń śledczych na drodze nie było śladów hamowania, a prędkość, z jakim jechał samochód, oceni biegły.

- Udało się ustalić, w którym miejscu samochód wpadł do wody. Było to miejsce bez szyny energochłonnej. W chwili wypadku stały tam zabezpieczenia tymczasowe. Brak barierek mógł mieć wpływ na śmierć tej piątki osób, ten wątek jest badany – komentuje Zbigniew Fąfera z Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze i dodaje: Rolą administratora drogi jest, żeby barierki ponownie zamontować, a potem dochodzić roszczeń. W tak drażliwym miejscu nowe barierki powinny znaleźć się natychmiast. Działania prokuratora wyjaśnią, czy mamy do czynienia tylko z opieszałością urzędników, czy będziemy mówić o zarzutach karnych.

Rodzeństwo ofiar rozpoczęło własne śledztwo

Dokumentują wszystko, co z tym odcinkiem drogi dzieje się po wypadku.

- To nie jest normalne, że na niezabezpieczonym odcinku drogi ginie pięć osób. Nie odpuszczę tej sprawy. Przez czyjąś głupotę, czy zaniechanie zginęło tyle osób – mówi Jordan Walkowiak.

Sekcja zwłok wykazała, że wszystkie ofiary utonęły. Według patomorfologa najprawdopodobniej w chwili śmierci nastolatkowie byli nieprzytomni, nie cierpieli.

WIDEO: Na miejscu wypadku, w czwartek montowane były barierki

Trwa głosowanie...

Jak oceniasz bezpieczeństwo na drogach w regionie?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziwne wpisy Jacka Protasiewicz. Wojewoda traci stanowisko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: LUBUSKIE: Pięcioro nastolatków zginęło w wypadku. „Barierki mogły uratować im życie” [Uwaga! TVN] - Gazeta Lubuska

Wróć na zielonagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto