Schwedt to niemieckie miasto, położone blisko 70 km od Kostrzyna nad Odrą. Przed laty współpraca między tymi miejscowościami układała się bardzo dobrze. To m. in. przez zakłady papiernicze, które funkcjonowały u nas i u Niemców. To właśnie niemieckie zakłady papiernicze ufundowały mieszkańcom Schwedt kompleks basenów i... zjeżdżalnię w kształcie morsa. Zaprojektował ją niemiecki rzeźbiarz Joachim Liebscher. Ale jak to się stało, że drugi mors stanął w Kostrzynie?
- Utrzymywaliśmy kontakt z zakładami w Schwedt. Na początku lat 70 była tam awaria, część zakładu uległa spaleniu, zniszczone zostały też maszyny. Ja i moi ludzie zostaliśmy oddelegowani do pomocy w naprawie i odbudowie. Wtedy widzieliśmy te ich baseny i morsa. Widział to też Eugeniusz Olczak, dyrektor Kostrzyńskich Zakładów Papierniczych. Podłapał pomysł i stwierdził, że to samo zrobimy w Kostrzynie. Zmałopwaliśmy ich - mówi Józef Rupniak, który w ówczesnej „Celulozie” był kierownikiem wydziału remontowo-budowlanego. Teraz pan Józef ma 90 lat.
Zobacz też: Mors z basenu w Kostrzynie zburzony. „Nie było innego wyjścia” [ZDJĘCIA, WIDEO]
- Joachim Liebscher pochodził z Lipska. To on zaprojektował Niemcom morsa i miał wszystkie plany. Przywieźliśmy go do Kostrzyna, co rano przychodził do mnie i zaczynaliśmy pracę. Cieśle mieli kupę roboty, ciężko było budować szalunki. Morsa budowaliśmy na miejscu, na kostrzyńskim basenie. Ja dawałem ludzi, dawaliśmy materiały, tłumacza, a on wszystkim dyrygował. Morsa budowaliśmy jakieś półtora miesiąca - wspomina J. Rupniak.
Cieśle mieli kupę roboty, ciężko było budować szalunki. Morsa budowaliśmy na miejscu, na kostrzyńskim basenie. Ja dawałem ludzi, dawaliśmy materiały, tłumacza
Morsa wyburzono 7 i 8 listopada. Rozmawialiśmy o tym z burmistrzem Andrzejem Kuntem, jego zastępcą Zbigniewem Biedulskim i dyrektorem Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji Zygmuntem Mendelskim. Wszyscy są zdania, że mors zagrażał bezpieczeństwu osób (głównie dzieci), korzystających z basenu. Niebezpieczna miała być m. in. stroma drabinka, która prowadziła na szczyt zjeżdżalni. Morsa wyburzono przy okazji gruntownego remontu niecki basenu przy ul. Fabrycznej. - Szkoda. Komu on przeszkadzał? - zastanawia się J. Rupniak. Podobnie myśli wielu mieszkańców miasta. Po informacji o wyburzeniu morsa, którą zamieściliśmy na portalu www.gazetalubuska.pl, w internecie rozpętała się prawdziwa burza. Wielu mieszkańców krytykuje pomysł wyburzenia morsa. Uważają, że zjeżdżalnię, którą pamięta kilka pokoleń kostrzynian, można było uratować. Nie zgadzają się z tym władze miasta, które twierdzą, że morca próbowano przestawić, był jednak w tak złym stanie, że betonowa figura zaczęła się kruszyć.
Zobacz też: Wyburzyli morsa. Internauci są oburzeni [ZDJĘCIA]
Nasz Czytelnik dotarł do informacji, że morsa w Schwedt nie wyburzono. W obronie zjeżdżalni stanęli mieszkańcy. Udało się zdobyć pieniądze na przeniesienie morsa w nowe miejsce. Teraz służy jako pomnik i jest po prostu atrakcją turystyczną. - Tego w Kostrzynie też można było uratować. On stał na betonowej, prostokątnej podstawie. Wystarczyło ją wyciąć i morsa można było podnieść - mówi J. Rupniak.
Niemcy swojego morsa ratowali w 2011 r. Trzeba było wynająć dźwig (konstrukcja wazy około 40 ton) i specjalną ciężarówkę do przewożenia tego typu ładunku.
- W czasie, gdy pracowałem na basenie, na morsie nie doszło do żadnego poważnego wypadku. Kilka razy osoby, które zjeżdżały z niego na brzuchu, głową w dół, rozbiło sobie brody. Być może faktycznie mors nie spełniał przepisów, ale nie trzeba było go burzyć. Wystarczyło zdemontować drabinkę, albo przenieść go na trawnik w sąsiedztwa basenu - mówi Marcin Kleczkowski, który jako ratownik WOPR przepracował na basenie pięć sezonów.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?