Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Osada sprzed 2,5 tys. lat opóźnia ważną budowę na os. Warniki w Kostrzynie. Mieszkańcy powoli tracą cierpliwość

Jakub Pikulik
Jakub Pikulik
Archeolodzy od kilku miesięcy badają fragment drogi, gdzie przed 2,5 tys. lat była osada. Nagromadzenie obiektów archeologicznych jest tu niespotykane na skalę kraju.
Archeolodzy od kilku miesięcy badają fragment drogi, gdzie przed 2,5 tys. lat była osada. Nagromadzenie obiektów archeologicznych jest tu niespotykane na skalę kraju. Krzysztof Socha
Tego, że pod drogą na os. Warniki mogą być pozostałości prastarej osady, można się było spodziewać. Byli na to gotowi inwestor, wykonawca i archeolodzy. Ale skala znalezisk zaskoczyła wszystkich. Efekt? Inwestycja się wydłuża, rosną jej koszty, a mieszkańcy powoli tracą nerwy.

Dojazd do wielu posesji na os. Warniki to teraz prawdziwe wyzwanie. Brak asfaltu, nierówna, szutrowa nawierzchnia, miejscami głębokie wykopy. Po deszczu błoto, a w czasie upału jeden wielki kurz. Nic dziwnego, że mieszkańcom puszczają nerwy. – Co innego nam mówiono. Inwestycja miała iść sprawnie, etapami. Tymczasem rozkopane jest wszystko i prawie nic się nie dzieje. Strach puszczać dzieci do szkoły, żeby nie wpadły do jakiejś dziury. Rowerem też nie da się tędy jeździć – mówi nam jedna z mieszkanek. Faktycznie, przejazd przez os. Warniki jest obecnie niemal niemożliwy. Zresztą obowiązuje tu zakaz ruchu, z którego zwolnieni są tylko mieszkańcy.

Niespotykane na skalę Polski

Dlaczego inwestycja idzie jak krew z nosa? Powodem są znaleziska archeologiczne, które odkrywane są jedne po drugich pod nawierzchnią dotychczasowej drogi. – Natrafiamy na niespotykane na skalę Polski zagęszczenie obiektów archeologicznych z czasów kultury łużyckiej. Świadczy to o tym, że osada istniała w tym miejscu bardzo długo i była gęsto zamieszkała – mówi Krzysztof Socha, archeolog w Muzeum Twierdzy Kostrzyn. Do tej pory to właśnie ta instytucja była odpowiedzialna za prowadzenie prac archeologicznych i nadzór archeologiczny na placu budowy. Okazało się jednak, że nagromadzenie obiektów jest tak duże, że trzeba było skorzystać z usług prywatnej firmy.

Jej znalezienie wcale nie było takie łatwe. To niewielki rynek i firmy tego typu zazwyczaj są już związane umowami przy innych inwestycjach. Udało nam się znaleźć firmę z Poznania. Podpisaliśmy umowę, która opiewa na 200 tys. zł – mówi Andrzej Kunt, burmistrz Kostrzyna nad Odrą.

[polecany21994919[/polecany]

Czy nowa firma da radę?

Za 200 tys. zł firma archeologiczna z Poznania ma przez dwa miesiące przebadać 22 ary ziemi. Czy to realne? Mieszkańcy mają wątpliwości. – Pracują tam dwie osoby, prace wcale nie posuwają się jakoś szybko – mówią. Dla porównania, dwoje archeologów z Kostrzyna, wspomaganych przez trzecią osobę, od połowy 2021 r. do teraz przebadało około sześciu arów. Badania trzeba wykonywać rzetelnie i skrupulatnie. Znajdowane obiekty są oczyszczane, opisywane i dokumentowane na rysunkach i fotografiach. To żmudna praca. Wszystkiemu przygląda się konserwator zabytków. Gdyby jednak przez dwa miesiące udało się przebadać 22 ary ziemi i prace posuwały się bez dodatkowych komplikacji, to władze miasta szacują, że budowa może się zakończyć w czerwcu 2023 r.

Mieszkańcom zalewa posesje

Opóźniające się prace powodują, że nie można podłączyć do kanalizacji części drogi, która już została pokryta asfaltem. Efekt jest taki, że woda po ulewnych deszczach zalewa posesje i budynki mieszkalne i gospodarcze. W internecie pojawiły się zdjęcia po jednej z takich ulew. Widać na nich wypłukaną kostkę na podjeździe jednego z mieszkańców i zalane piwnice. Mieszkańcy, którzy początkowo życzliwie patrzyli na pracę archeologów, teraz coraz częściej właśnie na nich wyładowują swoją frustrację. Ale są też tacy, którzy rozumieją, że pewnych prac przyspieszyć się nie da.

Obserwuję ich pracę. Często są w wykopie, gdy jest zimno, pada deszcz. Robią, co mogą, żeby przebadać ziemię, ale jest ich po prostu za mało. Tu by musiało pracować 10, albo i więcej archeologów, żeby prace ruszyły z kopyta. Na razie się na to nie zanosi, bo nowa firma również na razie oddelegowała do pracy dwóch archeologów – mówi pan Krzysztof, mieszkaniec osiedla.

Trzeba będzie dopłacać...

To jednak nie koniec problemów. Już teraz wiadomo, że inwestycja będzie kosztowała więcej, niż pierwotnie zakładano. Dodatkowe 200 tys. na firmę archeologiczną to nie wszystko. Choć droga jest powiatowa, to zgodnie z umową z powiatem to właśnie miasto i Miejskie Zakłady Komunalne pokrywają wkład własny oraz wszystkie dodatkowe koszty. – W związku z rosnącymi cenami materiałów budowlanych i kosztami pracy wykonawca wystąpił do nas o rewaloryzację kosztów zawartych w umowie. Ma takie prawo po roku od rozpoczęcia inwestycji. Rok minął i do urzędu miasta wpłynęło pismo w tej sprawie. Szacujemy, że trzeba będzie dopłacić około 800 tys. zł – mówi burmistrz Kostrzyna. Dopłacą też Miejskie Zakłady Komunalne, które przy okazji remontu drogi budują na os. Warniki kanalizację i wodociągi. – Wykonawca wystąpił do nas o rewaloryzację kosztów, ale jesteśmy na etapie podliczania, ile będzie nas to kosztować. To dla nas trudna sytuacja, bo dodatkowe koszty będziemy musieli pokryć z własnej kasy – tłumaczy Olgierd Kłaptocz, prezes kostrzyńskich Miejskich Zakładów Komunalnych.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Osada sprzed 2,5 tys. lat opóźnia ważną budowę na os. Warniki w Kostrzynie. Mieszkańcy powoli tracą cierpliwość - Gazeta Lubuska

Wróć na kostrzynnadodra.naszemiasto.pl Nasze Miasto